Zdarzają się mecze, w których od wydarzeń czysto sportowych ciekawsze bywają rzeczy, które dzieją się dookoła boiska. Jednym z takich niewątpliwie było spotkanie IV ligi grupy lubuskiej.
Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu 27. kolejki czwartej ligi grupy lubuskiej. W Jasieniu miejscowa Stal podejmowała Sprotavię Szprotawa. Faworytem tego pojedynku byli zajmujący czwarte miejsce w tabeli gospodarze.
Pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył pod koniec pierwszej połowy importowy zawodnik drużyny z Jasienia – Takato Sakai. Ciągłe ataki ponownie przyniosły pożądane skutki po 50. minucie meczu. Japończyk podwyższył wówczas prowadzenie gospodarzy na 2:0. Inicjatywa od samego początku była po stronie piłkarzy Stali. Względnie małą stratę bramkową goście zawdzięczali świetnej postawie bramkarza Adriana Sali.
Przy stanie 2:0 wydarzyło się jednak coś niespodziewanego. W 68. minucie spotkania czerwone kartki obejrzało dwóch zawodników Sprotavii. Co ciekawe, są to bracia. Starszy z nich – Oktawian Horodyski, otrzymał drugą żółtą kartkę za faul wślizgiem. Młodszy Alan natomiast za dosadne pretensje do arbitra Przemysława Sokołowskiego czerwony kartonik zobaczył bezpośrednio. Drużyna gości grała więc w dziewiątkę, ale nie był to koniec niecodziennych wydarzeń. W doliczonym czasie gry upust swoim emocjom dał trener szprotawskiej drużyny, czyli… ojciec wyrzuconych wcześniej z boiska braci. Sebastian Horodyski najpierw za pretensje do sędziego liniowego zobaczył żółtą kartkę, a chwilę później za atak na sędziego głównego został odesłany do szatni.
Kibice Sprotavii jak i cała drużyna z pewnością nie będą mile wspominać meczu u swojego lokalnego rywala. Sędzia Przemysław Sokołowski za to ewidentnie podpadł całej rodzinie Horodyskich. Stal Jasień ostatecznie zwyciężyła 3:0. Wynik spotkania w doliczonym czasie gry ustalił Pavlo Volk. Gospodarze potwierdzili tym samym swoją świetną dyspozycję w ostatnich tygodniach i umocnili się w górnej części czwartej ligi. Sprotavia natomiast prawdopodobnie zakończy sezon w środku tabeli.