W drugim piątkowym meczu 8. kolejki PGE Ekstraligi częstochowski Włókniarz odniósł zwycięstwo nad bykami z Leszna. Czteropunktowa przewaga gospodarzy sprawiła, że żadna z drużyn nie zdobyła bonusa. Duży wkład w dorobek punktowy gości miał debiutujący Ben Cook. Prezentujemy państwu pomeczowe wypowiedzi trenerów i zawodników obu ekip.
Janusz Ślączka (trener Krono-Plast Włókniarza): Wszyscy spodziewali się raczej, że będzie łatwo i przyjemnie, a okazało się, że był trochę thriller do samego końca. Bardzo ciężkie spotkanie. Przed meczem mówiłem chłopakom, że Leszno zawsze tutaj dobrze jeździło, także o zwycięstwo będzie ciężko i musimy mocno pracować, żeby wygrać. Młodzieżowcy zasługują na dobre słowo, ale ja oceniam postawę drużyny. Chcieliśmy wygrać za trzy punkty, ale po trzynastym biegu, gdy był remis, to marzyliśmy o wygranej… Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Bardzo ciężki mecz i takiego się spodziewałem. Widać było, że dużo problemów mieliśmy przede wszystkim na starcie. Nasze motocykle były dzisiaj wolne. Jeżeli u siebie gospodarz zostaje wyprzedzony, to znaczy, że coś trzeba pozmieniać. Do spotkania z Falubazem ciężko będzie nam się przygotowywać, bo we wtorek jest Szwecja, w środę Dania, a już w czwartek mamy mecz. Juniorzy we wtorek startują w rozgrywkach U24 Ekstraligi. Nie wiem, czy w środę czasem nie ma młodzieżówki… Myślę, że jeżeli nie, to dzień odpoczynku na pracę przy sprzęcie przed meczem w Zielonej Górze dla juniorów też się przyda. Na pewno do spotkania nie przystąpimy obojętnie. Jak w każdym meczu, chcemy wygrać. Wiadomo, gospodarz też będzie chciał – tak jak dzisiaj u nas Leszno. Będziemy robić wszystko, żeby pojechać dobre zawody.
Szymon Ludwiczak (Krono-Plast Włókniarz): Nie wygrywaliśmy startów i to był główny problem. Leszno jest bardzo dobrą drużyną i byliśmy przygotowani na ciężki mecz, ale niestety punktu bonusowego nie udało się wywalczyć. Musimy przeanalizować, co poszło źle i walczyć dalej. Do spotkania podchodziłem normalnie, jak do każdego meczu. Wiadomo, że jak zawsze jakiś stresik był, ale nie nakładałem na siebie zbędnej presji. Skupiłem się na swojej robocie i myślę, że dość dobrze ją wykonałem. Z dwóch pierwszych biegów jestem zadowolony prawie w stu procentach. Trzeciego troszeczkę szkoda, bo mogłem powalczyć, ale już nic z tym nie zrobię. W Zielonej Górze powalczymy. Pojedziemy jak najlepiej żeby wygrać mecz, a co będzie, to czas pokaże.
Rafał Okoniewski (trener Fogo Unii): Po takim spotkaniu pozostaje niedosyt. Dużo nie brakowało, mogliśmy walczyć o punkt bonusowy. Na pewno spotkanie fajne. Dużo emocji, ale ten niedosyt pozostaje. Jechaliśmy dobre spotkanie. W biegach nominowanych nie poszło. Nie poszły te zmiany co powinny. Grzegorz w 15. biegu nie upilnował Madsena. Wiadomo, Leon jest piekielnie szybki, zrobił swoje. Myślę, że gdyby wysunął się troszeczkę szerzej, dał mu szprycą po oczach, to Madsen by go nie minął, bo Zengi po zmianach po pierwszym starcie jechał już dobrze. Bartek poszedł nie w tę stronę, co trzeba, ale to wiadomo teraz. Z tą wiedzą, którą ma po meczu, na pewno tych zmian by nie dokonał. Myślę, że to zadecydowało. Do tego jeszcze Andrzej pojechał trochę słabsze spotkanie. Miał troszeczkę pretensji o atak Mikkela w 11. wyścigu, ponieważ nie zawsze trzeba się wywracać. Michelsen go trochę przeciągnął, dotknął. Sędzia podjął taką decyzję, a nie inną. Widocznie zawsze trzeba się przewrócić. Gdyby to zrobił, to myślę, że wtedy byłoby wykluczenie. Taki mamy regulamin i to powinno być jakoś zweryfikowane, bo rzeczywiście wjazd był bardzo ostry i dotknięcie było. Zabrakło punktów juniorów… Dwa punkty to za mało. Bardzo pozytywne zaskoczenie ze strony Cooka. Ben nigdy nie jeździł w Polsce i to trochę tak, jakby wygrał los na loterii. Tak można powiedzieć. Przed podpisaniem kontraktu śledziliśmy jak jeździ w Wielkiej Brytanii. Myślę, że jego dzisiejszy występ, to oczywiście zasługa dobrego sprzętu i szybkiego silnika, ale również tego, że jego domowy tor w Anglii jest podobny do Polskich. To mu dużo pomogło. Myślę, że to bardzo dobre zawody Kenia. Zakupił ostatnio nowy silnik. Odebrał, trenował, zrobiliśmy go w środę na treningu. Był z niego zadowolony i dzisiaj na nim jechał. Wspaniałe zawody, na pewno zawodnik się buduje mając taką jednostkę. Takie spotkania budują. Chłopacy pokazali, że nie stoimy na przegranej pozycji. Dobre spotkanie, więc i w Gorzowie będzie stać nas na dobry wynik. W czym jesteśmy gorsi? Wszyscy jeździmy na tych samych motocyklach. Ścigamy się i staramy robić to jak najlepiej. Widać, że u nas coś drgnęło w dobrą stronę, bo wbrew pozorom występ Bartka Smektały uważam za niezłe spotkanie. No, może poza ostatnim biegiem, chociaż uważam, że dokonał trafnej korekty. Wiem, że potrafi powalczyć, pojechać szerzej. Jedziemy tam walczyć o jak najlepszy wynik.
Grzegorz Zengota (Fogo Unia): Mega niedosyt z naszej strony. Spotkanie mogło się podobać, bo staraliśmy się walczyć jak równy z równym. Wiemy jak bardzo punktów nam teraz trzeba. Robiliśmy wszystko, żeby nasi kibice się za nas nie wstydzili, tylko byli dumni z nas. I mam nadzieję, że dzisiaj wszyscy możemy tacy być. Aczkolwiek szkoda, że to się nie skończyło żadnym punktem, chociaż bonusowym, bo to by nam dodało mocnego wiatru w żagle. Potrzebujemy tego, a jest mega, mega niedosyt. Szkoda.
Benjamin Cook (Fogo Unia): Myślę, że poszło mi naprawdę dobrze. Na początku byłem trochę zdenerwowany, ale po pierwszym starcie wszystko było już w porządku. Jestem zadowolony z tego, jak przebiegł dzisiejszy wieczór. Nie spodziewałem się tego. Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, po prostu wyjechałem na tor i dałem z siebie wszystko. Dosłownie może dwa tygodnie temu dostałem telefon, dwa dni później podpisałem kontrakt i przyjechałem do Polski na treningi. Zaliczyłem dwa treningi w Lesznie i do tej pory były to moje jedyne jazdy w tym kraju. To moje pierwsze spotkanie, a poszło mi naprawdę dobrze. Oczywiście, jeźdźcy są światowej klasy… duży stadion, duże tory. Fani są naprawdę szaleni. Po prostu cieszę się, że tu jestem. W tej chwili wszystko idzie dobrze, bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że uda mi się odjechać jeszcze kilka spotkań.
Andžejs Ļebedevs (Fogo Unia): Mam żal do siebie. Gratulacje dla chłopaków, którzy zrobili dzisiaj kawał dobrej roboty. Oprócz mnie, drużyna pojechała świetnie. Zabrakło moich punktów, szkoda. Przepraszam całe leszczyńskie środowisko żużlowe. Zawodników – moich kolegów, którzy jechali dzisiaj niesamowicie a ja im nie pomogłem. Co do mojej sympatii do częstochowskiego owalu, to nic się nie zmieniło. Lubię się tu ścigać, jest to fajny tor. Wydaje mi się, że jeden z najlepszych do ścigania na świecie. Jego geometria pozwala na obieranie przeróżnych linii jazdy, ale żużel jest teraz takim sportem, że wszystko jest kwestią przełożeń. Jak przełożysz motocykl w odpowiednim kierunku, to on będzie cię szybko wiózł. Jeśli nie trafisz w ustawienia, to minimalnie odstajesz i jesteś z tyłu. Możesz wygrać bieg, potem źle przeanalizować kosmetykę toru i w następnym biegu przyjechać daleko z tyłu na czwartej pozycji. I będziesz się zastanawiał o co chodzi. Żużel jest porąbanym sportem, który w niektórych momentach bardzo ciężko jest zrozumieć. Niby prosty, a tak skomplikowany… To jest moja robota, miałem się odnaleźć, ale niestety dzisiaj swoją pracę po prostu wykonałem źle. To nie jest mój domowy tor, więc też nie ma co patrzeć na deszcz. To jest wyjazd, przyjeżdżamy tu raz w roku i dla mnie, jako przyjezdnego zawodnika, ten deszcz jest obojętny. Można powiedzieć, że jesteśmy już na półmetku sezonu i w Lesznie czuję się bardzo dobrze. Wszystko mi pasuje. Wszystkie osoby zarządzające klubem, ludzie dookoła. Koledzy z drużyny są mili i nie są indywidualistami. Nasza drużyna ma ducha, ale mocno odczuwamy brak Janusza Kołodzieja w składzie. To jest nasz lider. Koldi jest gościem, który w każdej chwili i na każdym torze jest w stanie pociągnąć drużynę za sobą. Zawodnik niezawodny, który odnajduje się w każdych warunkach i któremu chce się dotrzymywać kroku. Bardzo go brakuje.