Za nami ostatni tegoroczny mecz PKO BP Ekstraklasy. Na Tarczyński Arena Wrocław miejscowy Śląsk podejmował Radomiak Radom. Lepsi na wrocławskiej arenie ponownie okazali się goście, a trójkolorowi coraz bardziej zbliżają się
Pierwsze dwadzieścia minut spotkania miało większą temperaturę od tej, która w sobotę panowała we Wrocławiu. Zarówno piłkarze Śląska jak i Radomiaka mieli parę sytuacji do strzelenia ja bramkę swojego przeciwnika. Próby te nie były jednak zbytnio celne, ponieważ oba zespoły miały po jednym strzale w światło bramki przeciwnika.
Prowadzenie Śląska
W kolejnych minutach mecz zwolnił jednak tempo, a częściej przy piłce znajdowali się goście. Radomiak miał parę rzutów różnych, ale nie zdołali pokonać ani razu Tomasza Loski, broniącego dostępu do bramki ekipy z Wrocławia. Coraz mniej inicjatywy było po stronie Śląska, co spotkało się z dezaprobatą ze strony kibiców znajdujących się na trybunach. W 29. minucie wrocławianie mieli doskonałą okazję do zaskoczenia rywala. Na skraju pola karnego Rossi faulował Jaspera, za co otrzymał żółtą kartkę. Z rzutu wolnego dośrodkował Schwarz, a piłkę do bramki skierował piłkarz Radomiaka Jordao.
Śląsk prowadził więc pierwszy raz od meczu w Białymstoku. Sędzia w tym meczu pokazywał bardzo wiele kartek, bowiem w 37. minucie jako piąty ukarany został Serafin Szota. W pierwszej części gry do notesu trafił jeszcze Rafał Wolski. W końcówce klarowną sytuację mieli przyjezdni. Jan Grzesik nie trafił jednak w bramkę, więc piłkarze z Radomia do szatni schodzili bez goli.
Kapitalne wejście Radomiaka w drugą połowę
Drugą część gry zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Wiedzieli oni od samego wznowienia gry, co jest ich celem i już 2 minuty po rozpoczęciu od środka wyrównali stan meczu. Strzelcem gola był Jan Grzesik. Na tablicy wyników widniał remis, a walka o końcowe zwycięstwo rozpoczęła się od nowa. W następnych fragmentach gry to Radomiak. To im się szybko opłaciło i w 63. minucie Grzesik ponownie trafił do siatki, wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie.
Po stracie kolejnej bramki obraz gry wyglądał raczej tak samo. Śląsk dążył do wyrównania, ale trójkolorowi poza pojedynczymi wyskokami nie zdołali przenieść piłki w pole karne rywala. Radomiak jednak stwarzał problemy, raz bliski popełnienia błędu był Tomasz Loska, na którego naciskał zawodnik przyjezdnych. W doliczonym czasie gry gospodarze wydawało się, że pozbawili się wszelkich szans na odrobienie strat. Drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył kapitan WKS-u Peter Pokorny.
Śląsk coraz bliżej spadku
Później nie wydarzyło się już nic istotnego, a ostatecznie sędzia zakończył mecz. 3 punkty pojechały do Radomia. Radomiak tym samym awansował na 12. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Z kolei Śląsk „umocnił się” na ostatnim miejscu w lidze, gdzie spędzi również przerwę zimową. Czy wrocławianie zdołają jeszcze się podnieść? Nastroje w stolicy Dolnego Śląska są bardzo złe.
Śląsk Wrocław – Radomiak Radom (1:0) 1:2
Fot. Krzysztof Choroszy