Remis do przerwy
Kolejny mecz, w którym Widzewiacy muszą sobie radzić bez Jordiego Sancheza. Na trybunach od początku „festiwal pieśni wulgarnej”. Cracovia mecz rozpoczęła z „wysokiego C”. Po niemrawym początku w wykonaniu obu drużyn, „Pasy” nie wykorzystały okazji z dośrodkowania w ósmej minucie. Minutę później ciekawym sprintem popisał się Benjamin Kallman, ale piłka ostatecznie została wybita za linię końcową. Dośrodkowanie z rzutu rożnego i ostatecznie uznany po interwencji VARu gol z główki. Autorem Eneo Bitri. Piętnasta minuta to finezyjny strzał Kallmana zza pola karnego. Zmuszony sytuacją Widzew otworzył się, w skutek czego przejął inicjatywę w spotkaniu.
Przełomowym momentem okazał się faul na Franie Alvarezie na prawym skrzydle. Rzut wolny, wybicie, kolejne dośrodkowanie z rzutu rożnego i wpakowanie piłki do siatki głową przez Mateusza Żyrę. 1:1! Pozostała część pierwszej połowy to dominacja czerwono-biało-czerwonych, choć Cracovia potrafiła stworzyć sobie kilka dogodnych sytuacji. Dużą aktywnością „na szpicy” wykazywał się Imad Rondić. W 34. minucie doskonałej okazji z rzutu wolnego nie wykorzystał Bartłomiej Pawłowski. Z „żółtkiem” na koncie za faul na Fabio Nunesie połowę kończył Andreas Skovgaard. Z obu stron brak kreatywności przy wykończeniach. Statystyki na korzyść Łodzian (posiadanie piłki 46% do 54% – info za www.flashscore.pl).
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić
Bez wahania można stwierdzić, że dzisiejsze spotkanie było spektaklem niewykorzystanych szans Cracovii. Stworzyli oni więcej klarownych sytuacji bramkowych, ale za każdym razem brakowało „postawienia kropki nad i”. Bez sentymentów wykorzystał to chaotycznie grający łódzki Widzew. Wyrównująca bramka, strzelona rzutem na taśmę w 90. minucie nie uchroniła piłkarzy od pogadanki wychowawczej z kibicami. Warto nadmienić, że mecz odbywał się bez udziału kibiców gości, którzy pokutowali za odpalenie pirotechniki w trakcie niedawnego meczu we Wrocławiu.
Nie było to porywające spotkanie. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że trzy z czterech bramek padły ze stałych fragmentów gry. Doświadczenie i opanowanie Rafała Gikiewicza w bramce nie zdołały uchronić drużyny dowodzonej przez Daniela Myśliwca przed stratą dwóch głupich bramek. Oba zespoły mogą odczuwać spory niedosyt, ale to fani „Pasów” wydają się być coraz bardziej zirytowani dyspozycją reprezentantów swojego klubu.
Cracovia – Widzew Łódź 2:2 (1:1)